Helderan

Królestwo sesji RPG


#1 2018-03-14 08:25:30

Jarek Jaworski

Użytkownik

Zarejestrowany: 2016-01-08
Posty: 13
Punktów :   

Sesja "Pradawne zło"

PRADAWNE ZŁO

jesień 1340 roku

podnóża zachodnich gór Tazodańskich



https://zapodaj.net/images/46c25bb85d98d.jpg



muzyka:     https://www.youtube.com/watch?v=i8zO6_OhNy8&t=1536s

          Podróżujecie już od wielu dni, dziś już bez zapasów. Właśnie podzieliliście się ostatnim łykiem wody gdy w gęstej mgle dostrzegliście niknący płomyk. Czy to błędne ognie chcą wyprowadzić was na jeszcze większe manowce? Gdy ostatnim razem posilaliście się w obskurnej oberży na skraju królestwa Mir przestrzegali was przed miernikiem. Legenda głosi że swego czasu był taki jeden co chciał zmierzyć odległość od miasteczka Gorgowo do poszukiwanych przez was Jaworzyn. Nigdy nie wrócił ginąć gdzieś na zapuszczonym trakcie. Być może to nie żaden demon a faktyczny cel waszej podróży. Teraz gdy zgubiliście się wśród tych nieprzyjaznych gór jesteście w stanie  uwierzyć w zły omen. Jeśli gdzieś miały by żyć plugawe bestie, demony i duchy to właśnie tu, albowiem miejsce to zapomnianym zdaje się być przez boga. W gęstej mgle która utrzymuje się przez cały czas nie sposób odnaleźć drogi o ile w ogóle jakaś jest. Przez pewien czas szliście pod górę po korzeniach po których nie przejechał by żaden wóz. Mniej więcej dwa dni temu,  w głowach pojawiła się myśl że Jaworzyna w ogóle nie istnieje i jest tylko wymysłem złośliwego gospodarza który kieruje na manowce wszystkich tych podróżnych którzy nie dali mu zarobić wystarczająco sowicie. A może najzwyczajniej nie spodobała mu się wasza dwójka? Przypominasz sobie tamten czas, analizując wypowiedziane słowa. doszukując się szczegółów które mogły by zdradzić niecny zamiar amfitriona. Co chwile łapiesz się na dochodzeniu do wniosku że marnotrawisz tylko swój czas że lepiej zastanowić się nad tym  jak wydostać się z tych lasów. Wtedy zazwyczaj wpatrujesz się w drzewa i starasz przypomnieć czy aby któregoś już nie było dane Ci mijać. Niewysokie, ponure, powykręcane iglaki wyglądające jak skamieniałe, pokryte mchem, martwe od zarania dziejów. Na takie drzewo nie sposób jest się wdrapać by rozejrzeć po okolicy. Nie wiecie nawet jaka może być pora dnia gdyż niebo przez cały czas zdaje się być szare jak oczy zalane bielmem. Błagacie boga by nie musieć spędzać w tym miejscu kolejnej nocy. Koszmary i tajemnicze odgłosy w gęstwinach skutecznie utrudniają wam spoczynek i ta ciągła wilgoć przenikająca ubranie oblepiając skórę, spowijająca włosy, wdzierająca się do nozdrzy niczym kadzidło samej śmierci. Idąc przed siebie dochodzicie do wniosku że płomień się zbliża. Staracie się odrzucać złe myśli. To na pewno człowiek dzierżący pochodnię. Stado czarnego ptactwa wylatuje z drzew okalających płomień i leci w waszą stronę.

Ostatnio edytowany przez Jarek Jaworski (2018-03-15 15:28:21)

Offline

 

#2 2018-03-28 11:33:21

Czarna Maria

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-26
Posty: 3
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

Dzień chylił się ku upadkowi.Słońce zmieniało swoją barwę ze złotego na czerwone a i chmury nie chciały pozostać dalej błekitne  nabrały więc purpurowego koloru.
-Będzie wiało- oświadczyła babcia Nawojka stając w drzwiach chaty.
Bogdana nic nie odpowiedziała.Siedziała dalej na małym drewnianym zydelku przed chata i szyła. Z pod chusty wystawał jej kawał warkocza, ale minę miała zaciętą. Wiedziała, że babcia Nawojka będzie znów drążyć.
-Zapewne- odpowiedziała tylko.
Babcia nic nie odpowiedziała. Stała w milczeniu po czym z dużym wysiłkiem siadła powoli na progu chaty zaraz obok swej wnuczki.
-Bogdano masz 19 lat. Nie możesz przesiedzieć tu ze mną sama całe życie. Udaj się do miasta do ojca.
Jestem Ci wdzięczna, że chcesz się mną opiekować jak i ja się tobą opiekowałam w dzieciństwie jednak.. nie możesz przesiedzieć na tym zydlu reszty życia
- dodała przez zaciśnięte zęby.
Bogdana westchnęła.
-Nie dajesz mi spokoju od dwóch miesięcy. Dobrze udam się jutro do mojego ojca, ale gwarantuje Ci, że i tak mnie odeśle.-
Nawojka zamilkła zadowolona z uzyskanego efektu. Bogdana dalej szyła, a chmury wciąż płynęły po niebie jakby nigdy nic.

Offline

 

#3 2018-03-28 23:29:27

sniadaniedolozka

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-28
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

Podróż była długa i ogromnie męcząca. Zapasy już się im skończyły, nie miały już nawet jedno łyka wody. Jeśli nie znajdą jakiegoś miejsca, gdzie będą mogły odpocząć i uzupełnić zapasy, Żywia ciężko to widzi. Las był przerażający w gęstej mgle. Każdy najmniejszy ruch był widziany oczami dziewczyny jako zagrożenie. To nie było dobre miejsce dla dwóch zwykłych dziewcząt ze wsi. Żywia dziękowała Bogu za wszystko czego się nauczyła o przetrwaniu i walce. Bóg jest z nią i nie pozwoli by coś im się stało.
Kiedy zobaczyła światło w oddali poczuła zaniepokojenie. To może być wędrowiec który będzie w stanie im pomóc, grupa rabusiów lub coś o wiele gorszego. Jak z rabusiami może dałyby sobie radę tak nie chce myśleć co może skrywać ta mrożąca krew w żyłach mgła. Kiedy ptaki zerwały się z drzew, dziewczyna położyła dłoń na nożach przymocowanych do nóg. Chłód metalu zadziałał na nią orzeźwiająco. Wytężyła wzrok i słuch obserwując uważnie punkt światła - była przygotowana do ataku w razie konieczności.

Ostatnio edytowany przez sniadaniedolozka (2018-03-29 12:23:07)

Offline

 

#4 2018-03-31 17:48:07

Falibor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-29
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

-Psiakrew.. Ponoć w życiu powinno się nieustannie gromadzić nowe doświadczenia- pomyślał Falibor wspinając się po poskręcanych korzeniach drzew, które były zgoła inne niż te, do których przywykł.
Co sprawiło, że zdecydował się udać AKURAT w tym kierunku?
Dobrze wiedział co i przeklinając w myślach swoją lekkomyślność po raz setny pożałował tej decyzji.
Ostatnie miesiące nie obfitowały w zlecenia a co za tym idzie- również w pieniądz.
Jeszcze wcześniej jednak żył wyjątkowo dobrze i rozrzutnie za złoto, które dostał od kapitana straży niewielkiego miasteczka gdzieś przy granicy Józaru.
Złoto to zawdzięczał głowie nieuchwytnego rzezimiecha i gwałciciela, niejakiego ,,Szczuropsa", którego schwytał po długim ale owocnym śledztwie.
Skurwiel ewidentnie dostał za swoje. Falibor bez honoru poderżnął mu gardło, gdy ten spał zmęczony po nocy spędzonej z kilkoma kurwami w tawernie gdzieś na pograniczu Józaru.
Falibor skrzywił się, gdy przypomniał sobie krew tryskającą z szyi mężczyzny na nagie piersi piszczących przeraźliwie dziewcząt lekkich obyczajów.
Z tego widoku już nic ich nie wyleczy. Ani złoto, ani zmiana otoczenia.
Falibor zerknął na swoją towarzyszkę niedoli.
Choć miał zamiar udać się w te strony samemu- nagle okazało się, że Żywia- przypadkowo poznana, smukła dziewczyna idzie w tę samą stronę.
Czego dziewczyna mogłaby szukać w takim miejscu? Na pewno nie księcia z bajki.
Ale Żywia była inna. Była jedną z tych upartych, pragmatycznych chłopczyc, które nosiły broń nie od parady.
- Ładna buzia, ostre noże, pewny siebie krok. Niebezpieczne połączenie... Ewidentnie najemniczka- Pomyślał Falibor- Albo zabójczyni...
Mimo ostatniej myśli cieszył się z towarzystwa kobiety, która w razie wypadku potrafiła by stawić jakikolwiek opór nawet zwykłemu opojowi.
Fakt, że nie musiałby ratować jej tyłka był pokrzepiający.
Z tych myśli wyrwało go światło, które zbliżało się z naprzeciwka.
-Bandyci nie używają pochodni, gdy szykują zasadzkę. Nie bywają również w tak rzadko uczęszczanych miejscach, to nieopłacalne- pomyślał łowca głów- To była niewątpliwie zaleta takich miejsc. A to, musiał być jakiś tubylec. A to dobry znak...
-Jeżeli dotrę do tej cholernej Jaworzyny to zamówię balię z gorącą wodą, półmisek żarcia i nie wyjdę z łóżka przez kolejne dwa dni- obiecał sobie mężczyzna, choć dobrze wiedział, że za błąd przyjścia tutaj będzie musiał najpierw odkuć się finansowo.

Nawet, jeżeli będzie trzeba przelać czyjąś krew...

Offline

 

#5 2018-03-31 21:20:43

Jarek Jaworski

Użytkownik

Zarejestrowany: 2016-01-08
Posty: 13
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

https://zapodaj.net/images/6d039d2f44712.jpg



muzyka https://youtu.be/0eoo0shDkGU?t=2306

To kruki. Złowrogi znak zwiastujący rychłą śmierć. Tak przynajmniej było dane wam słyszeć. Przelatują nad waszymi głowami w milczeniu. Zmęczeni z nadzieją wpatrujecie się w zawieszony we mgle świetlik. W pewnym momencie, ten jak gdyby zatrzymał się i po chwili skręcił w lewo, w leśną gęstwinę. Niepokojący to widok gdyż w głębi lasu panował niemal całkowity mrok. Co dziwne gęste zarośla niemal uniemożliwiały swobodną przeprawę. Czyży ktoś skręcił w rozwidlenie? Stąd jednak nie sposób było to sprawdzić. Nie pozostało nic innego, jak tylko iść przed siebie. Po chwili znajdujecie się w miejscu w którym ów domniemany podróżnik skręcił, zdajecie sobie sprawę że wkroczył w połacie tak geste że musiał pozostawić po sobie jakieś połamane gałęzie, których wy w swym zdziwieniu nie dostrzegacie. Nie mniej jednak światło wciąż mrugała z głębi mrocznych czeluści, dając promyk nadziei. Nadzieja ta jednak jest okupiona pierwotnym strachem przed niezrozumiałym. Światło cały czas jest dobrze widzialne jak gdyby nosiciel lampionu stale szedł waszym tempem. W tym miejscu korony drzew nachylają się nad waszymi głowami, jak gdyby z góry starając się was pochłonąć swym nieprzeniknionym mrokiem. Droga prowadzi w dół, porznięta korzeniami pozwala iść niczym po schodach. Jej koniec niknie tajemniczo we mgle. Ta  licha ścieżka powinna dokądś prowadzić, lecz na miłość boską, skąd pochodzi ten skrzący się płomyk? Znużeni, rozdarci między logiką a abstrakcją zastanawiacie się co zrobić. W ten przypomina wam się opowieść karczmarza o mierniku. Czyżby? Karczmarz jednak mówił wiele dziwnych rzeczy. Był w stanie zapłacić wam dwa grosze za samo sprawdzenie drogi do Jaworzyny. Twierdził że jego interes podupada i musi zyskać na klienteli. To łatwy pieniądz zwłaszcza dla kogoś kto nie ma stałego zatrudnienia. Sprawdzić jak się sprawy mają, opowiedzieć o gospodzie i możliwościach sprzedaży, kupna. Dziwna sprawa lecz żaden grosz nie śmierdzi, nawet jeśli sposób jego pozyskania jest tajemniczy i pozostawia wiele do życzenia. Jaworzyna miała być oddalona o dwa dni drogi lecz oboje wyczuliście że karczmarz  mówi o tym fakcie bez przekonania. Nie był w stanie powiedzieć wam na temat wioski niczego konkretnego. Lecz obietnica zapłaty wydala się taka rzeczywista. Przeklinacie łachmytę w myślach ze zdziwieniem wpatrując się w płomyk. Nie mniej jednak przez cały czas do głowy nasuwa się tylko jedno pytanie... 'Co zrobić?'

Ostatnio edytowany przez Jarek Jaworski (2018-03-31 21:25:38)

Offline

 

#6 2018-04-01 11:32:41

sniadaniedolozka

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-28
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

Podeszli bliżej. Żywia była w pełnej gotowości. Bardzo nie podobało jej się to wszystko co widziała. Co jej odbiło by przyjąć tak bezsensowną misję? Rozejrzała się dookoła próbując coś wyłapać. Kiedy skupiała wzrok na oddalonym światełku sama nie do końca wiedziała gdzie iść by je dogonić.
- Faliborze? - zapytała cicho wskazując na ścieżkę. Pytanie było jasne, idziemy tam czy szukamy innej drogi?
Dziewczyna nie znosiła bezradności, lubiła działać i poznawać tajemnice. Ta, choć wydawała się ogromnie mroczna i niebezpieczna podsycała jej ciekawość. Skoro już się zdecydowała, chciała iść dalej. Dowiedzieć się co to za światło, kto lub co się za nim kryje.
Spojrzała na swego towarzysza czekając na decyzję.

Offline

 

#7 2018-04-01 21:48:23

Falibor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-29
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

-To błędny ognik...- odparł Falibor- A tak przynajmniej mi się wydaje. Błędne ogniki wodzą podróżnych na pewną śmierć... Nie znam też nikogo kto spotkałby jedno z tych stworzeń i przeżyłby by móc to opowiedzieć...
Mężczyzna rozejrzał się i uśmiechnął się do dziewczyny.
-No co? Przeczytałem to w książce w jakiejś zapuszczonej tawernie portowej.
W obecnej sytuacji rozsądek podpowiadał mu by nie iść na światłem. Również korzenie układały się jakby na kształt schodów. Całe to zmęczenie, głód... to wszystko. To NIE mógł być przypadek, że pozwolono im zajść aż tak daleko.
To miejsce ewidentnie aż iskrzyło od uśpionej tutaj magii. A może i wybudzonej? Jeżeli to miejsce chciałoby się ich pozbyć, zdechliby już wczorajszego wieczora.
-Chyba nie mamy innego wyjścia, Żywko... Możemy kluczyć wokół tych samych drzew przez kolejne dwa tygodnie i umrzeć z głodu albo przyjąć zaproszenie... Może tak właśnie Jaworzyna wita swych gości?

Offline

 

#8 2018-04-03 12:15:22

Jarek Jaworski

Użytkownik

Zarejestrowany: 2016-01-08
Posty: 13
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

https://zapodaj.net/images/3b97e93ec6bd1.jpg



muzyka https://youtu.be/0eoo0shDkGU?t=2290

          Światło rozbłysło dwukrotnie gdy wpatrywaliście się w nie chcąc podjąć decyzję. Co dziwne gdy w końcu zdecydowaliście się żeby nie iść za światłem, to zniknęło. Zaczęło padać. Sosny jeszcze bardziej nachyliły się nad waszymi głowami a korzenie po których stąpaliście, stały się niebezpiecznie śliskie. Droga wciąż prowadziła w dół nawet po przejściu kilkudziesięciu sążni. Na sile zyskał deszcz, powoli przemieniając się w ulewę. Cisza ustąpiła szumowi który w innych okolicznościach mógłby kojarzyć się z czymś przyjemnym. Jednak nie teraz, z racji iż jesteście przemoknięci do suchej nitki. Idąc wciąż w dół, zdajecie sobie sprawę z pewnego strasznego faktu... Wasze stopy zalewa spływająca z góry woda, wymywając korzenie drzew. Okazuje się bowiem że trasa którą uważaliście za ścieżkę to nic innego jak wymyte deszczówką korytko... Woda obmywa wasze stopy sprawiając że niezwykle łatwo jest się poślizgnąć. Idziecie wolniej niż do tej pory a deszcz niewzruszenie chłodzi wasze wymęczone ciała. Wiecie że nie możecie pozwolić sobie na spoczynek, Musicie iść do puki jest dzień... Teraz las wydaje się jeszcze gęściejszy i bardziej mroczny. Po kilku godzinach Falibor zdradza oznaki załamania... Postanawiacie iść szybciej co niesie za sobą wielkie nieszczęście... Stopa Żywi ześlizguje się z korzenia przez co dziewczę traci równowagę i odruchowo by nie upaść chwyta ramię Falibora. Niefortunnie ten także traci równowagę i upada! Przejmujący ból rozlewa się po ciele osiłka promieniując od zakleszczonej między korzeniami stopy. Dziewczynie nic nie jest, lecz stopa mężczyzny jest co najmniej poważnie nadwyrężona. Na szczęście może na niej stawać, lecz nie ma mowy o pewnym kroku nie wspominając o biegu.

* * *



          Deszcz leje bezustannie a strumień wody jest coraz silniejszy... Powoli zamienia się w wartki ruczaj. Zbliża się wieczór co wywleka z podróżników złe nastroje i ten głód. Boląca stopa daje się we znaki. Nie sposób jednak stwierdzić co bardziej trapi waszą dwójkę, boląca stopa Falibora czy poczucie winy Żywi. W pewnym momencie spoglądacie sobie w oczy i oboje w tym samym momencie, nagle, chcecie coś powiedzieć, lecz oboje nawzajem sobie przerywacie. Powstrzymujecie się od rozmowy mając na uwadze beznadzieję sytuacji... 'trzeba iść dalej'.  Nie minęła godzina gdy poczęliście słyszeć wyraźny szum wody jak gdyby strumyk u waszych stop, wpadał do jakiegoś większego zbiornika wodnego. Przyśpieszacie kroku a z mgły powoli wyłania się polana... Potok wpływa z całym swym impetem wprost do sadzawki gęsto obrośniętej trawą. Tern jest bagnisty i trudny do przebycia, lecz wam w gęstych oparach, udaje się dostrzec zarys jakby strzechy. Bezzwłocznie kierujecie się w tamta stronę, nogi zapadają się wam w bagnistej wysokiej trawie aż po kolana. Powoli podmokły teren ustępuje bardziej stabilnemu a wy ewidentnie dostrzegacie chałupy. Radość wdziera się do waszych serc i nie jesteście w stanie powstrzymać uśmiechu na twarzy. Spoglądacie na siebie bez żalu w oczach. Żywia odgarnia z twarzy mokre włosy a Falibor podciąga przemoczone spodnie. Wtem waszym oczom ukazuje się widok co najmniej dziwny, albowiem w polu obok jednej z chat przygląda wam się pewna stara kobieta. I może nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt że jest ona całkowicie naga. Obnażając swe porznięte zmarszczkami ciało, moknie na deszczu. Nie krępuje się odsłoniętego łona, ni obwisłych piersi. Siwo szare włosy zachodzą na jej twarz nie pozwalając jej dostrzec. Patrzy na was ze znacznej odległości, nie wiecie od jak długa was obserwuje. Nie rusza się stojąc w bezruchu do czasu, gdy nie odwróci się do was plecami i oddali z wolna za chałupę.
Z tej perspektywy widzicie dwa domy między którymi rozpościera się błotnista droga. Obie chałupy mają  na tyłach ogrodzone podwórza na których posiane są jakieś rośliny. Na tylnej ścianie bliższego wam domu dostrzegacie narzędzia, to jest kosy, noże, sznury i łańcuchy. Jest tam coś jeszcze lecz nie jesteście w stanie stwierdzić co. Z tej odległości wygląda jak wiszące na drewnianej ramie rozpłatane ciało...  Ale może to być równie dobrze rozpruty wieprzek. Mgła jest zbyt gęsta byście dostrzeli więcej szczegółów. W oknach nie płonie żadne światło i nie widzicie nikogo kogo mogli byście zagaić.


Fakty:
- płomyk zniknął bez śladu
- zastała was ulewa która trwa przez cały czas przez co jesteście zziębnięci i przemoczeni do suchej nitki, wycieńczeni i głodni jak wilki
- ścieżka okazała się wymytym przez deszczówkę korytem
- Falibor ma uszkodzoną stopę może chodzić lecz kuśtyka nie wiadomo czy jest skręcona czy tylko nadwyrężona
- dostrzegliście jakieś chałupy na bagnistym terenie
- dostrzegliście w oddali obnażoną starą kobietę która zniknęła wam z oczu
- dostrzegliście narzędzia i jakieś ciało zawieszone na drewnianej ramie
- droga była trudna i wasze nastroje pod jej koniec były nieciekawe, Żywia czuje się trochę winna stanu w jakim jest Falibor lecz z drugiej strony to on chciał przyśpieszyć tępa co doprowadziło do tragedii
- Falibor nie jest w stanie wrócić z taka nogą tam skąd przyszliście gdyż droga jest pod górę i nie wiadomo jak trafić z powrotem gdyż nie znacie drogi
- otaczają was wysokie góry obrośnięte gęstymi borami

Ostatnio edytowany przez Jarek Jaworski (2018-04-03 22:46:27)

Offline

 

#9 2018-04-04 21:20:01

sniadaniedolozka

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-28
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

Po podjęciu wspólnej decyzji ruszyli w wybranym przez siebie kierunku. Żywia dość szybko tego pożałowała. Droga robiła się coraz gorsza, wszędzie było mokro, podłoże nie było stabilne. Deszcz już dawał się we znaki, jednak gdy woda zaczęła obywać ich stopy zrobiło się coraz gorzej. Ociężałe, wychłodzone ciała bardzo przypominały o odpoczynku, jednak nie było im to dane. Kiedy lekko przyspieszyli dziewczyna straciła równowagę i upadła wprost na swego towarzysza.
- Oh nie! Przepraszam! - dziewczyna uklękła obok Falibora. Woda spływająca z góry zalewała teraz już nie tylko ich kostki. - Musimy to usztywnić. - Pogrzebała przez chwilę w swojej sakwie i wyciągnęła zmoknięty kawałek materiału. Chciała go użyć jako tymczasowego usztywnienia.
Nie moli tu zostać by odpocząć. Falibor co prawda nie powinien nadwyrężać tej nogi, ale musieli ruszać dalej. Może już niedługo znajdą wioskę?

***

Maszerowali tak już kilka godzin. Falibor sprawiał wrażenie cierpiącego, a Żywia czuła się z tym okropnie. Ciągle modliła się by Bóg sprowadził ich na dobrą drogę, by nie musieli tak długo kluczyć w lesie. Noc zbliżała się nieubłaganie. Mimo, że w tym deszczu i tak nie było widać zbyt wiele liczyla na dotarcie do jakiegoś bezpiecznego miejsca przed zapadnięciem zmroku. O ile tutaj można liczyć na jakieś bezpieczne miejsce...
Kiedy już straciła całkowicie nadzieję zobaczyli polanę.
- Dzięki Ci, Panie. - mruknęła cicho i wraz z towarzyszem pospieszyła w kierunku zabudowań. Uśmiechnęła się do Falibora i odwróciła głowę a tam ujrzała nagą kobietę. Nie odważyła się zrobić kolejnego kroku. To nie wróżyło nic dobrego. Wiedźma? Przeżegnała się.
- Niech Bóg ma nas w swej opiece. - rozejrzała się dookoła. Nie było szans na powrót. Co tu robić? Nie mieli zbyt dużo opcji.  Mogli iść tam i liczyć na to, że to normalny dom albo znaleźć schronienie w okolicy.
- Masz jakiś pomysł? - spojrzała zrezygnowała na swego towarzysza.

Offline

 

#10 2018-04-06 03:28:46

Falibor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-29
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

,,Ból to kwestia przyzwyczajenia"
Falibor powtarzał sobie te słowa w głowie wielokrotnie podczas wielogodzinnego marszu z uszkodzoną nogą. Nie pomagały.
-Szlag by to...- zaklął mężczyzna lecz gdy zobaczył zaniepokojenie towarzyszki dodał:
-Dobra, w porządku. Nic się nie stało. Jesteśmy blisko...

***

Gdy dotarli do pierwszych zabudowań Falibor nie poczuł ulgi. Noga dokuczała ale dobrze wiedział, że to raczej nic poważnego. Mimo to powinien leżeć a nie próbować ją rozchodzić. Nie miał jednak wielkiego wyboru.
Gdy mężczyzna dojrzał dziwną postać między domami odruchowo położył dłoń na rękojeści miecza.
Chwilę później, gdy zdał sobie sprawę, że to starsza, naga kobieta zmarszczył brwi w zdziwieniu. Widział w życiu rożne rzeczy.
-Coś jest tutaj nie tak. Nie mniej jednak powinniśmy poszukać pomocy.
Falibor podszedł do ciała rozwieszonego na drewnianej ramie by przyjrzeć mu się z bliska.

Offline

 

#11 2018-04-07 11:59:09

Jarek Jaworski

Użytkownik

Zarejestrowany: 2016-01-08
Posty: 13
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

https://zapodaj.net/images/87c5ed6423a6b.jpg



muzyka: https://youtu.be/8MHEVy-Bm1g?t=199

          Zbliżając się do tyłów chaty, dostrzegacie grządki porośnięte kapustą i bobem ogrodzone prowizorycznym płotkiem. Do waszych uszu dochodzą pochrząkiwania co pozwala wam myśleć że mieszka tu gospodarz. W około znajduje się dużo kruków wpatrujących się w to co teraz przyciąga waszą uwagę. Na solidnej ramie ciężko stojącej na skąpanej we krwi ziemi wisi rozpłatany pokaźnych rozmiarów wieprzek. Obok dostrzegacie drewniane wiadro wypełnione wnętrznościami zwierzęcia którego resztki rozciągnięte na stelażu jeszcze parują. Za wieprzkiem dostrzegacie altanę   pod którą stoi zakrwawiony stół. Na stole widać sporych rozmiarów tasak rzeźnicki i inne mniejsze noże. Nagle ni stąd ni zowąd słyszycie czyjś spokojny, zachrypnięty głos.
- Niemożliwe... czyżbyśmy mieli gości?
Zdajecie sobie sprawę że w ciemnym rogu altany na bujanym fotelu siedzi jakiś mężczyzna. Właśnie rozpala fajkę pociągając i uwalniając gęste chmury dymu. Jego ponure oblicze nieznacznie rozświetla żarzące się ziele. Wskazuje na was fajką jak gdyby potwierdzając że mówi do was choć nikogo innego w pobliżu nie ma. Przez kilka chwil słońcu udało się przedrzeć przez gęstą mgłę na tyle byście mogli dostrzec jego zakrwawione ręce. Jest ubrany w stary, skórzany fartuch jaki to mają rzeźnicy. Włosy ma szare, długie i gęste, polepione od brudu bezwiednie okalają mu twarz. Jeśli określić jego oblicze można by pokusić się o stwierdzenie że ma twarz mordercy. A może to tylko jego spojrzenie, przeszywające na wskroś bystre oczy. Nim zdążyliście odpowiedzieć mężczyzna dźwiga się z fotela. Jest szczupły lecz wyżyłowany dostrzegacie to gdyż ma podwinięte rękawy odsłaniające ręce porznięte grubymi żyłami. Z wolna nie spiesząc ani odrobinę kieruje swe kroki w waszą stronę by zatrzymać się na schodkach ganku. Zdejmuje zakrwawiony fartuch i zawiesza go na gwoździu wbitym w słup wspierający strzechę. Chwytając prawą ręką belkę nad głową ponownie się odzywa.
- Jak na wszystkich diabłów tutaj trafiliście?


Fakty
- wciąż pada
- miejsce wygląda na zamieszkałe
- ciało w ramie okazało się być świnią
- Zagaił was tajemniczy oprawca świni
- jesteście zziębnięci i głodni 

Offline

 

#12 2018-04-08 20:28:54

sniadaniedolozka

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-28
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

Dziewczyna podchodzi z Faliborem do ciała rozciągniętego na ramie. Okazuje się, że to wyłącznie wieprz. W głębi siebie odetchnęła. Z daleka wyglądało to zdecydowanie gorzej. Starała się przyjrzeć temu miejscu. Wygląda w zasadzie jak zwykłe gospodarstwo.
Nagle odzywa się mężczyzna. Żywia odwraca się i przygląda zakrwawionemu mężczyźnie. Niewątpliwie jest zaskoczony, ze tutaj ktoś trafił. Sama zastanawia się jakim cudem tutaj trafili. Z drugiej strony jakim cudem ktoś może tutaj mieszkać? To ogromnie daleko od każdego... cywilizowanego miejsca.
- Zgubiliśmy się. - powiedziała dziewczyna do gospodarza. - Co to za miejsce? Dość daleko od jakiejkolwiek drogi, którą szliśmy. - postarała się przywołać na twarz jakikolwiek uśmiech. Nie było to łatwe. Była zziębnięta, zmęczona i w dodatku martwiła się o swego towarzysza. Zastanawiała się, czy mężczyzna pozwoli im tutaj zostać. Potrzebowali chociaż jednej nocy na odpoczynek, zjedzenie czegoś, umycie się z tego błota...

Offline

 

#13 2018-04-09 12:40:06

Falibor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-29
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

-Witajcie gospodarzu, zabłądziliśmy- odezwał się Falibor widząc niepewność swojej towarzyszki. Nie miał zamiaru podawać mężczyźnie prawdziwego powodu swojej wizyty w tym miejscu. Rzeźnik nie wyglądał na durnia i na pewno nim nie był. Na pewno domyślał się, że szukali tej wsi. Zapewne wielu próbowało. Falibor i Żywka będą musieli pozostać nieufni i ostrożni.
Jeżeli to miejsce faktycznie jest "Poza Światem" to ci ludzie na pewno są samowystarczalni. A to była i dobra i zła wiadomość zarazem.
Falibor doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ma tu pewno żadnej knajpy czy tawerny.
Nie mieli zatem żadnego wyboru.
-Szukamy schronienia i czegoś co można wrzucić w żołądek- powiedział pewnie Falibor.
Miał trochę złota ale miał wrażenie, że nie miało ono tutaj absolutnie żadnej wartości.
Spojrzał na dziewczynę. Nie była słaba i wątła. Nie bała się pracy.
-Możemy odpracować to co przejemy i przepijemy, gdy już zmyjemy z siebie znój podróży...

Ostatnio edytowany przez Falibor (2018-04-10 12:27:08)

Offline

 

#14 2018-04-19 11:02:46

Jarek Jaworski

Użytkownik

Zarejestrowany: 2016-01-08
Posty: 13
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

https://zapodaj.net/images/83f44f02f4710.jpg



muzyka : https://youtu.be/PN1tG6y-MsY?t=24

- Jesteście w Jaworzynie.
Odparł jegomość lekko się uśmiechając.
- Musieliście mieć sporo szczęścia, żeby tu trafić. Trakt zapewne jest już całkowicie zarośnięty lasem. Możecie się zatrzymać u mnie. Mam wolny pokój pod strzechą. Będę się czuł zaszczycony, mając na uwadze to jak rzadko mamy tu gości. Jakaś praca też się pewnie znajdzie, ale o tym może później. Pewnie jesteście głodni. Wejdźcie, tylko...
Tajemniczy mężczyzna nieprzyzwoicie zaczął lustrować wasze odzienie.
-Zanim was wpuszczę pod swój dach, musicie oddać mi broń.


* * *



           Posiłek był prosty lecz smakował wybornie. Smalec ze skwarkami rozsmarowany na przypalonym podpłomyku, podany z kiszonym ogórkiem rozpływał się w ustach. Siedząc obok siebie  w izbie Izbyluta, gdyż tak nazywał się jegomość który was tu przyjął, rozmawiacie o nowych okolicznościach. Gospodarz stojąc do was tyłem parzył właśnie zioła którymi miał zamiar was uraczyć po posiłku. Po skromnym ciemnym pomieszczeniu roznosił się orzeźwiający zapach ziół. Było to główne pomieszczenie całkiem sporej chaty. Można się było dostać do niego od strony ulicy jak i ogrodu, przez drzwi którymi tu weszliście. Na ścianie z kamiennym piecem znajdowały się dodatkowe drzwi, zaraz obok porozwieszanych płatów suszonego mięsiwa i ziół. Wysłużony, stary stół znajdował się na środku pomieszczenia w którym znaleźć można było jeszcze kufry i regały wypełnione drobnymi przedmiotami bez wartości. Pod ścianą z drzwiami wychodzącymi na ganek wyrastały wąskie drewniane schody prowadzące na poddasze. Mimo iż w mieszkaniu panował półmrok gospodarz nie zdecydował się na zapalenie świec.
- Praktycznie nie mamy tu gości, dlatego jestem zaskoczony waszą obecnością. - Mówiąc to stawiał na stole gorące kubki z zielem - Nie mam zbyt wiele do zaoferowania, mięso ze świń oddaje potrzebującym dzieciom których tutaj nie brakuje. Wybaczcie bałagan lecz zajmuje się gospodarstwem całkiem samemu. Nie mam czasu dbać o porządek. Moja żona... ona zmarła kilka lat temu powinienem już przywyknąć do samotności lecz nie jest to takie oczywiste... Czasem zdaje mi się że wciąż tu jest. Co prawda nie fizycznie lecz jakbym czuł jej obecność w tym starych ścianach. Ponoć jeśli ktoś umrze w domu trudniej mu jest opuścić ten ziemski padół. Ale co ja gadam pewnie bierzecie mnie za starego głupca, nie chce was zanudzać opowieściami o sobie, chyba na stare lata staje się zbyt rzewny. W okolicy nie ma innych wiosek dlatego nie uwierzę że trafiliście tutaj przypadkiem. Musieliście szukać tego miejsca. Dlaczego?
Twarz mężczyzny przybrała nienaturalny wyraz wymuszonego uśmiechu. Obnażając czarne zęby Izbylut spoglądał na was teraz wyłupiastymi oczyma spod polepionej brudem, posiwiałej grzywy. 


Fakty
- Gospodarz zastrzegł sobie że oddacie mu broń przed wejściem do jego chaty a dalszej części sesji znajdujecie się w jego chacie. Dlatego zakładam że został usatysfakcjonowany, pytanie czy słuszne.
- Przy stole gdy Izbylut parzy zioła rozmawiacie fajnie było by gdybyście wstawili dialog (możecie porozmawiać na sejsie a potem jedno z was może wkleić rozmowę do sesji oczywiście wcześniej ją odpowiednio modyfikując na potrzeby forum)
- Znajdujecie się w głównej izbie przybytku Izbyluta, wygląda na zwykłego gospodarza mówi że oddaje najlepsze jedzenie dzieciom sprawia wrażenie ubogiego czlowieka któremu niewiele potrzeba.
- Na koniec posta Izbylut pyta o cel waszej wizyty.

Offline

 

#15 2018-04-26 01:06:49

Falibor

Użytkownik

Zarejestrowany: 2018-03-29
Posty: 15
Punktów :   

Re: Sesja "Pradawne zło"

Falibor zazwyczaj nie miał problemu z oddawaniem broni wykidajłom, ochronie czy straży miejskiej, gdy rozmawiał z kimś ważnym na temat wszelakich zleceń.
Radził sobie nieźle w spontanicznej walce z użyciem elementów otoczenia, w tym ciał potencjalnych napastników.
Teraz jednak było inaczej.
Czuł się słaby i głodny. Niechętnie oddał miecz bo wiedział, że w razie ewentualnej walki nie będzie tak skuteczny jak zawsze. Musiał liczyć na Żywkę.
-Tak, udało się nam jakoś..- odpowiedział kuriozalnie Falibor. Nie miał nastroju do rozmów ale dobrze wiedział, że musi zdobyć więcej informacji o tym miejscu.
-Te lasy... są inne niż te, po których zazwyczaj się włóczę...- zauważył Falibor.
-Nikt nie jest głupcem, gdy opowiada o sobie. Nie zawsze mamy kontrolę nad swoim życiem- uśmiechnął się młodzieniec na wspomnienie mężczyzny o żonie.
Tak na prawdę niewiele go to interesowało ale czasem warto było okazać obcym empatię by oni- z naturalnych pobudek oczywiście- odpowiedzieli tym samym.
-Przewyborne jadło Panie. Dziękujemy.
Falibor pożarł niczym wilk to co dostał i jeszcze trochę. Był wygłodniały. Darował sobie jedynie zioła. Doświadczenie, że truciznę łatwiej jest ukryć w płynie niż w jedzeniu. A mężczyzna nie wiedział, że się tu pojawią. Gdyby coś kombinował to naprędce zatrułby napar ziołowy.
Falibor uznał, że pomimo braku zaufania do mężczyzny ten zasłużył na prawdę w kwestii ich prawdziwego powodu przybycia. Nie mieli innej historii a każda inna, wymyślona na poczekaniu mogłaby obrazić inteligencję gospodarza.
-Tak po prawdzie to była nasza praca by się tu dostać. Pewien karczmarz chciał wiedzieć jak daleko znajduje się ta wioska by móc informować o tym podróżnych, którzy udawali by się w te strony. Wiecie panie, pieniądz nie śmierdzi, wiec wzięliśmy tą fuchę.
Nie znał powodu, dla którego Żywka wyruszyła tu razem z nim. Ale lepiej by mieli wspólną wersję wydarzeń.
-Jak się tu żyje, drogi gospodarzu. A właśnie, jak was zwą?

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pbfwwe.pun.pl www.skorpionots.pun.pl www.wizut.pun.pl www.world-of-naruto.pun.pl www.wsrh-cup.pun.pl